Under dagen åkte vi till Allianshallen i Uppsala för att träffa Jenny som skulle ställa ut sina underbara katter. Men det absolut bästa och viktigaste anledningen varför vi åkte dit var för att träffa Malvin -Jennys 5 månader gamla son :) världens sötaste unge. Som vanligt så lämnade jag kameran hemma och det blev inga fina bilder, varken på katterna eller på lillkillen. SUCK!
Katterna var super fina, är ingen kattälskare men det var riktigt kul att se hur många olika, vackra katter det finns. Efter en kort stund där kom Tobias, vi tog en liten runda, kollade på katterna och sen hoppade på hojen och åkte hem. Senare på dagen kom Anna och Johan från Stockholm.
Det var väldigt mysigt, fick en massa fina presenter från Thailand :) sen blev det världens godaste pasta a la Tobias. Misha var överlycklig av att få besök. Blev klappad i flera timmar, fick en massa pussar och kramar.
Idag har vi stannat hemma hela dan, Tobbe åkte till Sollentuna för att leka med andra som har hoj ;)
Jag och Misha stannade hemma och tar det bara lugnt idag. Satt och funderade på olika aktiviteter nu när hon är sjuk.
Har bestämd att trots hennes sjuka ben ska jag faktiskt lära henne att gå fint i koppel. Är så trött på att hon drar som en tok. Jag förstår att hon har så himla mycket energi men snart får jag också operera mina armbågar om hon inte slutar rycka och dra i koppel.
Därför har vi gått en kort runda med fin halsband på, och varje gång hon drog stannade vi, ögonkontakt+godis=vi går.
Tänker ta en sån "fin" runda varje dag, men endast med halsbandet på. Hon förstår att när man har selen på sig så är det ok att dra, halsband - nej.
Och det vill jag ska sitta riktigt ordentligt.
Nu när vi har så mycket tid hemma, försöker jag hinna med kontaktövningar och liknande. problemet är att hon har så svårt att fokusera nu för tiden.
Vissa dagar är hon mycket duktig, söker kontakt, vill jobba. Andra dagarna är hon som på en annan planet! Hoppas löpet kommer snart, så jag kan få en lite mer "vuxen" balanserat hund.
***
Wczoraj (sobota) byl bardzo fajny dzien. Wystawa kotow i mile odwiedziny ze Sztokcholmu.
W ciagu dnia pojechalismy do Allianshallen (hala sportowa) w Uppsali zeby spotkac sie z moja przyjaciolka ktora wystawiala swoje koty - piekne bengalskie kociaki. Ale najwazniejszym powodem naszej wizyty na wystawie nie byly koty - bynajmniej, tylko nowonarodzony synek Jenny ktorego ciotka Majka nie miala okazji zobaczyc jak do tej pory. Malvin - 5 miesieczy aniolek.
W ciagu dnia pojechalismy do Allianshallen (hala sportowa) w Uppsali zeby spotkac sie z moja przyjaciolka ktora wystawiala swoje koty - piekne bengalskie kociaki. Ale najwazniejszym powodem naszej wizyty na wystawie nie byly koty - bynajmniej, tylko nowonarodzony synek Jenny ktorego ciotka Majka nie miala okazji zobaczyc jak do tej pory. Malvin - 5 miesieczy aniolek.
I jak zwykle zostawilam aparat w domu i ani zdjec pieknych kotow, ani slodkeigo dzieciaka nie ma!
Koty byly naprawde piekne, mimo ze nie jestem specjalna fanka tego typu futrzakow bylo to naprawde super doswiadczenie moc zobaczyc te wszystkie egzotyczne rasy. Po krotkeij wizycie w hali, dobrych lodach i pogawedce z Jenny i jej rodzinka wskoczylismy na motor i pojechalismy w strone domu
..ahhh mielismy ze soba 2 litry lodow...o ktorych sobie przypomnielismy jag dojechalismy do domu hehe ze sa przyczepione do bagaznika. Wypilismy - smaczne byly :)
..ahhh mielismy ze soba 2 litry lodow...o ktorych sobie przypomnielismy jag dojechalismy do domu hehe ze sa przyczepione do bagaznika. Wypilismy - smaczne byly :)
Poznym popoludniem para przyjaciol ze Sztokholmu wpadla na kolacje ( te nieszczesne lody miedzy innymi) .
Bylo bardzo milo, dostalam gore prezentow ktore przywiezli dla mnie z Tajlandi, przede wszytskim te rzeczy ktorych nie kupilam sobie jak sama tam bylam w tamtym roku.
Misia byla w siodmym niebie, wszyscy glaskali i chwalili caly czas.
A dzis...leniwa niedziela, siedzimy w domku, Tobias pojechal na jakis zjazd szalonych motocyklistow a ja sie dzieckiem (misia) zajmuje hehe.
Siedzac tak sama zaczelam sie znow zastanawiac nad roznego rodzaju treningiem dla psiaka misiaka.
W zwiazku z choroba mamy bardzo ograniczone pole dzialania, wiec gimnastyka mozgu i nosa jest swietnym wyjsciem z sytuacji. Szukanie i aport (czyt.noszenie przedmiotow, nie bieganie za rzuconym kijem!!!) sa tez genialne.
Postanowilam tez ze pomimo chorych nog, bede uparta i nie pozwole jej tak ciagnac na smyczy. Rozumiem ze jej poziom energi jest kosmiczny w tym momencie, ale niedlugo moje lokcie tez beda wymagaly operacji jak ona nie przestanie mna tak poniewierac.
Dlatego tez codziennie bedziemy robily malutka rundke honorowa, nie w szelkach tylko ladnie w obrozce. I za kazdym razem jak potworek szarpnie, stajemy + kontakt wzrokowy =idziemy (ciagniemy)dalej i tak caly spacer wyglada haha
Postepy sa ogromne i pies rozumie roznice, szelki = mozna ciagnac i glupkowato sie zachowywac, obroza=powaga i ladnie przy nodze idziemy.
Podczas tego czasu jak tyle w dom siedzimy cwiczymy codziennei kontakt i podbne.
Trudnosci z koncentracja. Niektore dni sa cudowne, jak marzenie, oczka wlepione we mnie, pies chce pracowac, trenowac. Inne dni sa tragiczne wrecz, zachowuje sie jakby miala 8 tygodni znowu, ale ja zwalam wszystko na hormony...niech ona sie wreszcie kobitka stanie :P
Trudnosci z koncentracja. Niektore dni sa cudowne, jak marzenie, oczka wlepione we mnie, pies chce pracowac, trenowac. Inne dni sa tragiczne wrecz, zachowuje sie jakby miala 8 tygodni znowu, ale ja zwalam wszystko na hormony...niech ona sie wreszcie kobitka stanie :P
Inga kommentarer:
Skicka en kommentar